U to ja miałem luksus. Najpierw na każda parę małych bloków ( 2 klatki, 2 piętra) piaskownica i huśtawka taka na przeciwwagę, a pomiędzy blokami duuuży plac zabaw: piaskownice, huśtawki, drabinki itp. Do zabaw było też boisko i przy nim mniejszy plac zabaw za garażami ( w około nich się wyścigi robiło, za garażami 200m las i pola, oj leśniczy kloł jak szewc na bunkry które saperkami kopaliśmy mu w młodniku, a dach z młodych świerków robiliśmy. Po przeprowadzce było mniej atrakcji, a e też były garaże, a jakiś 1,5 km mały lasek z podmokłymi łąkami i trasa motokrosową, oraz nieczynną strzelnica ( ile skarbów się tam wykopało). Latem z pierwszego mieszkania do jeziora było około 5km, z drugiego 1km, a jezioro w środku miasta. Ze szkoły na plażę miałem 300m, i się człowiek nie raz spóźnił i mokry na lekcje przychodził w maju, czerwcu, czy wrześniu.
U to ja miałem luksus. Najpierw na każda parę małych bloków ( 2 klatki, 2 piętra) piaskownica i huśtawka taka na przeciwwagę, a pomiędzy blokami duuuży plac zabaw: piaskownice, huśtawki, drabinki itp. Do zabaw było też boisko i przy nim mniejszy plac zabaw za garażami ( w około nich się wyścigi robiło, za garażami 200m las i pola, oj leśniczy kloł jak szewc na bunkry które saperkami kopaliśmy mu w młodniku, a dach z młodych świerków robiliśmy. Po przeprowadzce było mniej atrakcji, a e też były garaże, a jakiś 1,5 km mały lasek z podmokłymi łąkami i trasa motokrosową, oraz nieczynną strzelnica ( ile skarbów się tam wykopało). Latem z pierwszego mieszkania do jeziora było około 5km, z drugiego 1km, a jezioro w środku miasta. Ze szkoły na plażę miałem 300m, i się człowiek nie raz spóźnił i mokry na lekcje przychodził w maju, czerwcu, czy wrześniu.
Odpowiedz