Zależy która z lektur. O ile Sienkiewicz, przynajmniej dla mnie, był do zniesienia. Mimo, że w Trylogii błazeńsko mijał się z prawdą historyczną. Za to Mickiewicz przypominał mi najgorszy koszmar. Szczególnie "Pan Tadeusz" przed którym WSZYSCY mieli leżeć krzyżem. Chociaż przytrafiło mi się obejrzeć inscenizację autorstwa Adama Hanuszkiewicza, przy której nie trzeba było przywiązywać mnie do krzesła.
Znacznie późniejsze przeniesienie na ekran przez Wajdę zrobiło z tej trudnej lektury watę wyjętą z mydlin. Andrzej Wajda zapomniał (?) nie dostrzegł (?), że siłą "Pana Tadeusza jest tylko i wyłącznie SŁOWO, a nie obraz...
Zależy która z lektur. O ile Sienkiewicz, przynajmniej dla mnie, był do zniesienia. Mimo, że w Trylogii błazeńsko mijał się z prawdą historyczną. Za to Mickiewicz przypominał mi najgorszy koszmar. Szczególnie "Pan Tadeusz" przed którym WSZYSCY mieli leżeć krzyżem. Chociaż przytrafiło mi się obejrzeć inscenizację autorstwa Adama Hanuszkiewicza, przy której nie trzeba było przywiązywać mnie do krzesła. Znacznie późniejsze przeniesienie na ekran przez Wajdę zrobiło z tej trudnej lektury watę wyjętą z mydlin. Andrzej Wajda zapomniał (?) nie dostrzegł (?), że siłą "Pana Tadeusza jest tylko i wyłącznie SŁOWO, a nie obraz...
OdpowiedzTo zależy, które; "Potop" i "Faraona" przeczytałem, zanim poszedłem do szkoły... :o)
Odpowiedz