Bajkę o wyrywaniu gwoździ z podłogi to może opowiadać tylko ten, kto nigdy go nie używał. Trzeba było się sporo namęczyć, żeby dobrze odkurzyć dywan. A i tak, zazwyczaj 2 razy do roku trzeba było pójść z dywanem na trzepak i wytrzepać to, czego ten rzekomy potwór nie wyciągnął. Dlatego funkcjonowały wówczas trzepaki. Może więc spasujecie z tym wyciąganiem gwoździ? Zwłaszcza, że podłogi w blokach były betonowe, pokryte najczęściej płytkami PCV albo linoleum. Na wsiach zaś dywany, jeśli były to najczęściej, zwyczajem wschodnim, wisiały na ścianach. Skąd więc gwoździe?
To był"dokurzacz" który jeszcze większy kurz robił.Wcale nie ciągnął a i lubił się zepsuć-nagminnie psuł się,niedostosowany do mocy silnika wyłącznik.Niektórzy samochody tym lakierowali i suszyli buty.
Bajkę o wyrywaniu gwoździ z podłogi to może opowiadać tylko ten, kto nigdy go nie używał. Trzeba było się sporo namęczyć, żeby dobrze odkurzyć dywan. A i tak, zazwyczaj 2 razy do roku trzeba było pójść z dywanem na trzepak i wytrzepać to, czego ten rzekomy potwór nie wyciągnął. Dlatego funkcjonowały wówczas trzepaki. Może więc spasujecie z tym wyciąganiem gwoździ? Zwłaszcza, że podłogi w blokach były betonowe, pokryte najczęściej płytkami PCV albo linoleum. Na wsiach zaś dywany, jeśli były to najczęściej, zwyczajem wschodnim, wisiały na ścianach. Skąd więc gwoździe?
OdpowiedzTo był"dokurzacz" który jeszcze większy kurz robił.Wcale nie ciągnął a i lubił się zepsuć-nagminnie psuł się,niedostosowany do mocy silnika wyłącznik.Niektórzy samochody tym lakierowali i suszyli buty.
Odpowiedz