Dla mnie Składnica Harcerska była czymś w rodzaju świątyni i punktu odniesienia. Poruszając się, jako dziesięcio - dwunastolatek po moim Radomiu, wszystkie znane mi punkty w mieście określałem według Składnicy. Księgarnia Techniczna, na tej samej ulicy, 700m przed Składnicą. Sklep papierniczy, szósta przecznica w prawo, przed Składnicą i później kapkę w prawo...
Sama Składnica była miejscem, z którego pochodziła moja pierwsza kolejka Piko, pierwszy czołg na baterie i mnóstwo innych wspaniałych rzeczy. Niestety po tzw przemianach ustrojowych, przejął to jakiś cymbał, który miał po prostu "układy" i powoli (ponieważ kompletnie się nie znał ani na tym, ani w ogóle na niczym), zamordował z premedytacją to, co po CSH zostało. Gdybym mógł, utopiłbym go w gnojówce. Pewnie w swoim ciasnym, betonowym łbie, nawet nie zdaje sobie sprawy, że zniszczył coś, co było świętością dla co najmniej kilku tysięcy moich rówieśników.
Dla mnie podobnie - było to miejsce, gdzie się bywało, w sposób najzwyczajniej oczywisty. Stamtąd pochodziły rosyjskie modele samolotów do sklejania, enerdowska kolejka PIKO ('Ha-zero', oczywiście), nieco później elementy 'Młodego Chemika' czy chodźby zwykłe piłeczki pingpongowe. Acha, w dziale 'naukowym' mój Dziadek zaopatrywał się w chłodnice do pędzenia bimbru...
Dla mnie Składnica Harcerska była czymś w rodzaju świątyni i punktu odniesienia. Poruszając się, jako dziesięcio - dwunastolatek po moim Radomiu, wszystkie znane mi punkty w mieście określałem według Składnicy. Księgarnia Techniczna, na tej samej ulicy, 700m przed Składnicą. Sklep papierniczy, szósta przecznica w prawo, przed Składnicą i później kapkę w prawo... Sama Składnica była miejscem, z którego pochodziła moja pierwsza kolejka Piko, pierwszy czołg na baterie i mnóstwo innych wspaniałych rzeczy. Niestety po tzw przemianach ustrojowych, przejął to jakiś cymbał, który miał po prostu "układy" i powoli (ponieważ kompletnie się nie znał ani na tym, ani w ogóle na niczym), zamordował z premedytacją to, co po CSH zostało. Gdybym mógł, utopiłbym go w gnojówce. Pewnie w swoim ciasnym, betonowym łbie, nawet nie zdaje sobie sprawy, że zniszczył coś, co było świętością dla co najmniej kilku tysięcy moich rówieśników.
OdpowiedzDla mnie podobnie - było to miejsce, gdzie się bywało, w sposób najzwyczajniej oczywisty. Stamtąd pochodziły rosyjskie modele samolotów do sklejania, enerdowska kolejka PIKO ('Ha-zero', oczywiście), nieco później elementy 'Młodego Chemika' czy chodźby zwykłe piłeczki pingpongowe. Acha, w dziale 'naukowym' mój Dziadek zaopatrywał się w chłodnice do pędzenia bimbru...
OdpowiedzModele. Plastikowe. 1:72. To były czasy...
Odpowiedz